Szamotuły i Szczecin
Z Poznania udaliśmy się do Szczecina. Po drodze zatrzymaliśmy się w Szamotułach, gdzie znajduje się Zamek Górków oraz Baszta Halszki.
Pierwszy zamek w Szamotułach powstał w południowej części miasta w XIV wieku. Jednak w XVI wieku został rozebrany i w jego miejscu wzniesiono kościół i klasztor. Z zamku zachowały się jedynie fragmenty płyty kamiennej, wkomponowane w bramę przykościelną. Natomiast obecny zamek został wzniesiony w północnej części miasta w XV wieku. Zamek został kilkukrotnie przebudowywany i modernizowany, zgodnie z panującą modą oraz gustami kolejnych właścicieli. Natomiast w XIX wieku przeprowadzono kapitalny remont, podczas którego usunięto część oryginalnych elementów. Dopiero w latach 1976-1990, na podstawie szczegółowych badań, przeprowadzono rekonstrukcję budowli, przywracając historyczny kształt oraz wykorzystując zachowane gotyckie fragmenty. W zamku i w baszcie znajduje się muzeum.


Ciekawym obiektem jest Baszta Halszki. Zachowała się do obecnych czasów i przyciąga turystów dzięki legendzie o Czarnej Księżniczce. Niestety legenda odbiega od prawdy, no ale kto zabroni zarabiania na ludowej historii?
Legenda o Czarnej Księżniczce (lub Czarnej Halszce) opowiada o nieszczęśliwym losie Elżbiety (Helżbiety) Ostrogskiej, którą zdrobniale nazywano Halszką. Ludowe historie opowiadają o tym, że Halszka została zmuszona do zaaranżowanego małżeństwa z Łukaszem III Górką, po czym została siłą sprowadzona do Szamotuł, gdzie przez 14 lat była więziona w baszcie, połączonej podziemnym przejściem z kościołem, (aby mogła uczestniczyć w nabożeństwach). Po śmierci męża Elżbieta popadła w szaleństwo i zmarła. Halszka stała się zjawą w czarnych szatach i w księżycowe noce spaceruje po parku zamkowym w Szamotułach. To całkiem chwytliwa opowieść, ale źródła historyczne podają inną historię.


Otóż, w XVI wieku Elżbieta Ostrogska, w łonie matki odziedziczyła po zmarłym ojcu połowę jego majątku, który trzeba przyznać był niemały. To była ogromna fortuna obejmująca kilka miejscowości. (Istnieje prawdopodobieństwo, że dziewczyna była wnuczką Zygmunta I Augusta, który w pewnym sensie przejmował się jej losem, ale nie jest to potwierdzone w 100%). Halszka była pod silnym wpływam matki, która decydowała o jej losie i posiadanych włościach. Dziewczyna nie mogła decydować o sobie, a dzięki temu, że była szalenie bogata ustawiały się do niej kolejki zalotników. W tamtych czasach ślub to była dobra inwestycja i dziewczyna trzykrotnie wychodziła za mąż, za każdym razem wbrew swojej woli. Pierwszy ślub z Dymitrem Sanguszkiem zakończył się krótkim żywotem pana młodego. Drugi związek małżeński z Łukaszem Górką był baaardzo burzliwy, a trzecie zamążpójście z księciem Siemonem Olelkowiczem zostało anulowane przez króla, po czym dziewczyna została oddana drugiemu (prawowitemu) mężowi. Właśnie ten związek spowodował przywiezienie żony do zamku w Szamotułach, gdzie pomimo nieskonsumowaniu i braku współżycia z mężem, dziewczyna pełniła rolę żony. Halszka nie mieszkała w wieży, tylko w komnatach zamkowych oraz często występowała u boku męża podczas oficjalnych uroczystości. Wbrew legendzie nie była więźniem na zamku w Szamotułach. Mąż pozwalał jej uczestniczyć w rekolekcjach w poznańskich klasztorach oraz wizytować inne majątki Górków. Jednak cały czas była pilnowana przez ludzi męża, aby nie uciekła. Halszka po śmierci męża osiadła w mieście Dubno na obecnej Ukrainie i w ostatnich latach życia podupadła na zdrowiu (podobno cierpiała na depresję). Do końca życia zarządzała swoimi włościami. Niektórzy historycy uważają, że popadła w obłąkanie, hipoteza jest jednak wątpliwa ponieważ nie znaleziono oznak obłędu w jej listach pisanych pod koniec życia.
Po przyjrzeniu się zamkowi i baszcie udaliśmy się do Szczecina, który zwiedziliśmy już kilka lat temu. Dobrze z perspektywy czasu zobaczyć jak miasto się zmieniło. Pierwsze co się rzuca w oczy (i w nos) to problem z psimi odchodami, które można znaleźć wszędzie. Wygląda na to, że mieszkańcy w ogóle nie sprzątają po pupilach, na co wskazuje również brak koszy na odchody.






W Szczecinie znaleźliśmy Muzeum Techniki i Komunikacji. Postanowiliśmy się tam wybrać, aby zobaczyć historyczne samochody. Bilet wstępu wynosi 20 zł. Obiekt jest dosyć rozległy i zawiera mieszaną kolekcję. Można znaleźć samochody PRLu i państw socjalistycznych, prototypy, dziwne twory będące składanką z różnych aut, dawne motocykle i tramwaje oraz Stoewery – bardzo ciekawe auta produkowane od końca XIX wieku do lat ’40 XX wieku. Niestety wojna zniszczyła fabrykę, jednocześnie niszcząc markę, która produkowana obecnie mogłaby rywalizować z samochodami marki premium.



W ostatnich latach atrakcją Szczecina stał się Kot Gacek – mieszkaniec ulicy dokarmiany i zaopiekowany przez mieszkańców. Niestety chociaż chcieliśmy to nie udało nam się spotkać kotka, ponieważ został zabrany do kociego sanatorium, aby zmniejszyć wagę, gdyż przekarmianie odbiło się na jego zdrowiu.
Inną ciekawostką, którą znaleźliśmy, a którą zrozumieją tylko nieliczni (wybrani), była rzeźba Szefa Wszystkich Szefów, a mianowicie Krzysztofa Jarzyny ze Szczecina. Mieć zdjęcie z taką personą to prawdziwy zaszczyt 😛

Podsumowując: Szczecin to atrakcyjne miasto posiadające wiele zabytków i ciekawych miejsc do zobaczenia. Warto je zobaczyć, przejść i poczuć. Nasza pokonana trasa z Poznania do Szczecina liczyła 260 km. W mieście spędziliśmy 2 noce, a łączny pieszy dystans po mieście wyniósł 42 km.

28.04.2023 – 01.05.2023