Kwidzyn, Sztum, Gdańsk
Nastał nowy dzień. Deszcz już nie padał (hura!), a nawet słońce nieśmiało wychylało się zza chmur. Co jak co, ale zwiedzanie pod parasolem na dłuższą metę się nie sprawdzi – mokro, wilgotno i nie da się zrobić zbyt wielu zdjęć (chyba, że ktoś posiada wodoodporny aparat). Zjedliśmy śniadanko i ruszyliśmy na północ… W stronę Morza!
Pierwszym miejscem przystankowym był Kwidzyn. Jest to miasto w województwie pomorskim, w którym znajduje się sporych rozmiarów zamek krzyżacki, którego zwiedzenie było naszym celem.

Zamek krzyżacki powstał w XVI wieku i jest drugim zamkiem wzniesionym przez Krzyżaków. Pierwsza warownia, nazywana Starym Zameczkiem, została zniszczona w XVI wieku przez wojska polskie. Jak stwierdzono, budowla była rozleglejsza i większa od drugiego zamku. Zamek Kapituły Pomezańskiej powstawał na przełomie XIII/XIV wieku i istnieje w całkiem niezłej kondycji do dnia dzisiejszego, a nawet jest udostępniony dla turystów.


Na przestrzeni wieków zamek był wielokrotnie przebudowywany i rozbierany. W czasie swojej świetności stanowił czteroskrzydłowy, regularny kompleks z krużgankowym dziedzińcem wewnętrznym oraz z czterema wieżami. Niestety zbyt wiele wydarzeń historycznych dotknęło budowlę, aby mogła pozostać nienaruszona. Oznacza to, że zamek był kilkukrotnie niszczony: w wojnie trzynastoletniej, w XV i XVI wieku. W XVIII wieku rozebrano skrzydło południowe i częściowo wschodnie. Wnętrza warowni zostały przebudowane i zaadaptowane na urzędy oraz szkołę. Dopiero Fryderyk Wilhelm IV w XIX wieku wstrzymał rozbiórkę i zapoczątkował prace renowacyjne. Niestety owe prace nie polepszyły wyglądu budowli, ponieważ zniekształciły jej gotycki charakter. Kolejno zamek przekształcono w muzeum, które istnieje do dnia dzisiejszego.



Zamek posiada największą na terenie państwa krzyżackiego wieżę sanitarno-obronną tzw. Gdanisko, (które istnieje już od XIV wieku). Wieża znajduje się w odległości 55 metrów od zachodniego skrzydła zamku i jest połączona z warownią za pomocą najdłuższego na świecie krytego ganku, opartego na pięciu wysokich arkadach. W nomenklaturze krzyżackiej, gdaniskiem określano wszystkie miejsca służące zaspokajaniu swoich potrzeb fizjologicznych, z których odprowadzanie nieczystości z szaletów zapewniała płynąca poniżej woda (fosa).
Zakupiliśmy bilety wstępu i udaliśmy się zobaczyć zamek od środka. Wewnątrz warownia prezentuje liczne pomieszczenia, w których dawniej urzędowali Krzyżacy i inni osobnicy pochodzący z wysokich sfer. W pomieszczeniach znajduje się kilka wystaw, m.in. Kultura ludowa Powiśla, czyli zbiór narzędzi i przedmiotów z dawnej wsi, wystawa dotycząca ciałopalenia, wystawa dzieł z kolekcji Sierakowskich oraz wystawa przyrody Powiśla, na podstawie której można poznać wiele ciekawostek ze świata zwierząt.


Zajrzeliśmy w każdy zakamarek udostępnionych pomieszczeń, zrobiliśmy kilka zdjęć i udaliśmy się dalej. Warto dodać, że zamek ściśle przylega do katedry razem, z którą sprawiają wrażenie monumentalnej budowli, a w rzeczywistości warownia nie jest taka olbrzymia na jaką wygląda.
Weszliśmy zobaczyć katedrę, jak się prezentuje od środka, ale nie spodobała nam się (ot, trochę większy, niczym niewyróżniający się kościół). Dlatego przeszliśmy się kawałek i pojechaliśmy do następnego miejsca, a był w nim zamek w Sztumie.

Sztum jest niewielką miejscowością w województwie pomorskim, która posiada zamek krzyżacki z XIV wieku. Budowla stanowiła letnią rezydencję Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego. Kolejno zameczek przeszedł w ręce polskie i pełnił funkcje siedziby starostów. Niestety został zniszczony podczas wojen szwedzkich i przez władze pruskie. Do dzisiaj zachowały się dwa skrzydła budynku, wieża więzienna, bramy i mury obwodowe. Szczerze mówiąc budowla nie powala wyglądem, ponieważ na pierwszy rzut oka skojarzyła nam się z popegeerowskim kompleksem stodół i innych budynków użytkowych. Wyczytaliśmy, że w zamku mieści się Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej i Międzynarodowe Centrum Wymiany Młodzieży, natomiast na terenie budowli odbywają się turnieje oraz pokazy walk rycerskich.


Nasz pobyt nie trwał długo, ponieważ nie znaleźliśmy niczego wyjątkowego w pozostałościach po Krzyżakach, dlatego pojechaliśmy do docelowego miejsca jakim był Gdańsk.
Gdańsk to duże powiatowe miasto w województwie pomorskim. Pod względem liczby ludności zajmuje szóste miejsce w Polsce, natomiast pod względem powierzchni zajmuje miejsce siódme (261,96 km²). Miasto znajduje się nad Morzem Bałtyckim u ujścia Motławy do Wisły nad Zatoką Gdańską. Miejscowość stanowi ośrodek aglomeracji gdańskiej i wchodzi w skład Trójmiasta, jest dużym centrum kulturalno-naukowym i gospodarczym oraz stanowi węzeł komunikacyjny północnej Polski, ośrodek lotniczy oraz ośrodek gospodarki morskiej z dużym portem handlowym.



Wa dawnych czasach Gdańsk był największym miastem Rzeczypospolitej Obojga Narodów, miastem królewskim posiadającym prawo czynnego uczestnictwa w akcie wyboru króla, natomiast w XVI wieku był najbogatszym miastem w Rzeczypospolitej. W XX wieku (w okresie międzywojennym) stał się Wolnym Miastem Gdańsk (miastem-państwem stanowiącym autonomiczną jednostkę). Dzisiaj należy do terytorium Polski.


W Gdańsku mieści się wiele firm, w których przodują branże: stoczniowa, energetyczna, petrochemiczna, metalowa, odzieżowa, materiałów budowlanych oraz handlu detalicznego. Jednak firm jest o wiele więcej. Natomiast proporcjonalnie do wielkości i rozpiętości miasta, rośnie ilość miejsc kulturalnych tzn. teatry, szeroko rozumiana kultura muzyczna (opera, filharmonia, chóry i akademie muzyczne), muzea, galerie, biblioteki i kina.


Gdańsk jest bardzo atrakcyjnym miastem, w którym mieści się kilka kąpielisk morskich (Brzeźno, Orle, Sobieszewo, Stogi, Jelitkowo), mnóstwo terenów zielonych (24% terytorium miasta stanowią lasy i parki), wśród których znajduje się 21 parków miejskich i wiele pomników przyrody.
Po przyjeździe do Gdańska pierwsze kroki skierowaliśmy do Parku Oliwskiego. Po zaparkowaniu samochodu udaliśmy się zobaczyć Wielkie Organy, które znajdują się w Bazylice Archikatedralnej w Oliwie. Sam kościół jest zwyczajny – duży i sakralny, natomiast organy są ciekawe, wiekowe i naprawdę wielkie. Każdego dnia (o określonej godzinie) można posłuchać ich gry.


Park Oliwski to zabytkowy park, którego początki związane są z istnieniem klasztoru cystersów (park wyewoluował z pierwotnych ogrodów zakonników). W parku, który poszerza swą objętość o nowe przestrzenie, znajduje się Pałac Opatów, wodospad, ogród japoński, palmiarnia i Ogród Botaniczny.



Pospacerowaliśmy po parku, zrobiliśmy kilka zdjęć i udaliśmy się do Ogrodu Zoologicznego, który robi bardzo pozytywne wrażenie. ZOO jest ogromne (jest jednym z największych w Polsce) i położone jest na przestrzeni 125 ha. Ogród założony został w 1954 roku i posiada ponad tysiąc zwierząt.

ZOO jest bardzo ciekawie rozplanowane. Zwierzęta znajdują się w dolinkach, albo powyżej ścieżki spacerowej, tak aby zwiedzający w łatwy sposób mogli dostrzec zwierzęta.


Za bilet wstępu zapłaciliśmy 25 zł (od osoby), ale warto było wejść. Przeszliśmy każdą ścieżkę, dzięki czemu mogliśmy dostrzec wiele ciekawych zwierząt oraz ich (często niezrozumiałe) zachowania. Dostrzegliśmy obrzucające się gałęziami słonie, surykatki, które biorąc ludzi na litość chciały uciec z wybiegu (robiły takie słodkie i nieszczęśliwe jednocześnie miny, że zapewne niejeden turysta chciałby je wyciągnąć). Widzieliśmy niebieskiego ptaka, którego klatka umiejscowiona została w sąsiedztwie tygrysa i który wydawał takie krzykliwe/prowokujące odgłosy, jakby chciał zostać zjedzony przez sąsiada. Trafiliśmy także na „czochranie” orangutana. Otóż w klatce ze wspomnianym człekokształtnym (za kratką oddzielającą od zwierzęcia) siedział pracownik ZOO, który nawiązywał kontakt ze zwierzęciem, podawał mu owoce i głaskał go po głowie. Widok bardzo ciekawy, zwłaszcza, że orangutan był łasy na mizianie opiekuna. Spotkaliśmy także stado osiołków, które nawoływały się, a jeden z parzystokopytnych wyglądał na obrażonego i ani mu się widziało podejść do reszty osobników ze stada.


Każde ze zwierząt jest inne, ale jednocześnie najsłodszy i najpiękniejszy był kot pustynny (kot piaskowy). Ten zwierzak, aż się prosił „zabierz mnie ze sobą do domu i kochaj jak umiesz najbardziej). Ale niestety koszyk, w którym spał, znajdował się za szybą…
Z dotychczas odwiedzonych ogrodów zoologicznych, ZOO w Gdańsku i we Wrocławiu stanowią czołowe miejsca na naszej liście, są najciekawiej usytuowane i prezentują się rewelacyjnie.
Podsumowując: Po zwiedzeniu zamku w Kwidzyniu, pozostałości po warowni w Sztumie i przejściu przez dzielnicę oraz ZOO w Gdańsku, późnym popołudniem wybraliśmy się na spacer po mieście, zjedliśmy obiadokolację i udaliśmy się do hotelu, pozostawiając szczegółowe zwiedzanie miasta na kolejne dni. To był bardzo miły i intensywny dzień, na końcu którego czekała na mnie najpiękniejsza niespodzianka jaką zakochana kobieta może dostać… 💍

05.05.2017