Słowenia – Ptuj oraz Austria – Stadtschlaining, Forchtenstein, Eisenstadt, Podersdorf am See
W obliczu kończącego się urlopu, postawiliśmy pytanie: Jak rozplanować drogę powrotną, żeby jak najwięcej zobaczyć? Po przestudiowaniu mapki zdecydowaliśmy, że pierwszym miejscem nadchodzącego dnia, które chcemy zobaczyć jest Ptuj.
Ptuj to najstarsze miasto na Słowenii, położone nad rzeką Drawą, u stóp wzgórza, na którym wznosi się zamek. Miasto sięga czasów epoki kamienia, jednak pierwsze wzmianki pochodzą z 69 roku, kiedy miejscowość przeżywała rozkwit, będąc we władaniu rzymskim.


Główną atrakcją miasta jest, górujący nad wszelką zabudową, zamek obronny, pochodzący z XI wieku. Warownia nie posiada oryginalnego wyglądu, ponieważ obecny kształt zawdzięcza przebudowie mającej miejsce dopiero w XVI wieku. W murach zabytku mieści się muzeum regionalne, zawierające, największą w Słowenii, kolekcję instrumentów muzycznych, wystawę etnograficzną oraz obszerną kolekcją obrazów, mebli i gobelinów.


Po zejściu z zamku, pospacerowaliśmy po Starym Mieście, które posiada zabytkowe kamienice, główny plac miejski – Slovenski Trg, kilka kościołów, wieżę miejską i XIII-wieczny klasztor Dominikanów. Programista uwiecznił najciekawsze miejsca i wróciliśmy na parking.



Parkingi w miastach są płatne i wszędzie trzeba się dogadać z parkomatami. Natomiast pod zamkami i zabytkowymi budowlami, miejsca parkingowe są darmowe i jedyne za co się płaci to bilet wstępu (chociaż wstęp do niektórych miejsc nic nie kosztuje).
Będąc przy temacie motoryzacji, warto zauważyć, że bardzo popularnym samochodem w Słowenii, których jeździ setki, jest Renault Twingo I. Po przemierzeniu całego kraju odnosimy wrażenie, że każda rodzina posiada Twingo. I chociaż jest wiele szybszych, nowszych i oszczędniejszych samochodów, to twingo bije rekordy popularności (i bardzo dobrze się spisuje na drogach) 😀
Większość trasy powrotnej chcieliśmy pokonać jadąc przez Austrię, której drogi są… tak, już pisaliśmy o tym. Dlatego mając przed sobą cały dzień jazdy, postanowiliśmy skorzystać z okazji i odwiedzić przejazdem kilka miejsc.
Dotarliśmy do Stadtschlaining, gdzie znajduje się zamek Schlaining, pochodzący z XIII wieku. Pierwotnie była to warownia czuwająca nad bezpieczeństwem szlaku handlowego, wiodącego przez góry. Zamek, mając wielu właścicieli, zmieniał swój wygląd – był wielokrotnie przebudowywany, natomiast chcąc stawić opór przed najazdem tureckim został powiększony i wzmocniony. Obecnie przeszedł renowację i z daleka można dostrzec jego dostojeństwo i powagę. Wewnątrz budynku mieści się muzeum i centrum konferencyjne, jednak bilety wstępu są bardzo drogie, dlatego obfotografowaliśmy obiekt dookoła i udaliśmy się w dalszą drogę.


Kolejnym przystankiem podróży był zamek Forchtenstein. Jest to średniowieczna warownia, powstała w XV wieku, z inicjatywy szlacheckiej rodziny Mattersdorf-Forchtenstein. Kolejno należała do rodziny Habsburgów, którzy przekazali go bogatej węgierskiej rodzinie Esterházy. Ostatni właściciele rozbudowali i wzmocnili warownie, która pełniła rolę ich osobistego skarbca i zbioru arsenału. (Po wielkości posiadłości widać, że rodzina musiała posiadać bardzo dużo drogocennych przedmiotów).


Warownia jest odrestaurowana i otwarta dla turystów. Wewnątrz znajduje się bogata kolekcja dzieł sztuki, zbroi i broni. Chcieliśmy dostać się do środka, ale do zamknięcia sal muzealnych pozostała godzina, więc nie zdążylibyśmy zobaczyć zbyt wielu eksponatów. Dostaliśmy się jednak na dziedziniec, który był otwarty, ponieważ na zamku trwał festyn.


Weszliśmy wszędzie, gdzie było otwarte, zrobiliśmy zdjęcia warowni i rozciągającemu się widokowi, a następnie kontynuowaliśmy podróż, zatrzymując się dopiero w Eisenstadt, w którym znajduje się ogromny pałac rodu Esterházy. Pałac nazywany „małym Wersalem”, powstał w XIII wieku i był wielokrotnie rozbudowywany i przekształcany. Ostateczny wygląd nadano mu w XVII wieku, kiedy stał się własnością rodu Esterházych, którzy przekształcili go w jedną ze swoich reprezentacyjnych rodzinnych siedzib, (w których rękach pozostaje do dzisiaj). Przez wiele lat nadwornym kompozytorem rodu był słynny muzyk Józef Haydn, na którego część nazwano jedną z najcenniejszych sal pałacu – obecnie użytkowaną jako miejsce odbywających się recitali. Pałac stanowi ośrodek kulturalny malowniczą scenerię dla licznych koncertów i imprez towarzyskich. Natomiast wewnątrz mieści się wiele urzędów państwowych.


Z powodu późnej godziny obiekt był już nieczynny, dlatego nie udało nam się wejść do środka. Jednak brama do ogrodu była otwarta, więc mogliśmy pospacerować w ładnym plenerze oraz przyjrzeć się z bliska świątyni Leopoldina.

Ostatnim miejscem, w którym się zatrzymaliśmy był Podersdorf am See. Jest to jedna z najsłynniejszych miejscowości, umiejscowiona na wschodnim brzegu jeziora nezyderskiego, potocznie nazywanego „austriackim morzem”. Miejscowość przyciąga wielbicieli kąpieli wodnych i słonecznych oraz sportów wodnych – żeglarzy i surferów. (Co roku nad jeziorem organizowane są mistrzostwa świata w surfingu, kitesurfingu i windsurfingu).


Słońce już chyliło się ku horyzontowi, dlatego pospacerowaliśmy wzdłuż brzegu (nie dając się zjeść komarom), po czym udaliśmy się do domu, gdzie zakończyliśmy wakacyjną wyprawę około godziny 3.00.
Podsumowując: W minionym dniu przejechaliśmy 740 km. Natomiast ogólna suma kilometrów, naszej wakacyjnej wyprawy na Słowenię, wyniosła 2350 km. Żałujemy, że podróż trwała tak krótko, bo chętnie przedłużylibyśmy ją jeszcze o parę dni, ale niestety urlop nieubłaganie zbliżał się do końca.
Wakacje dostarczyły nam wielu niezapomnianych wrażeń, dzięki którym zapamiętamy Słowenię jako niezwykły kraj posiadający przyjaznych mieszkańców mówiących po angielsku oraz wiele ślicznych miasteczek, pięknych zabytków – ruin i warowni, niesamowitych górskich widoków, krętych dróg, winnic a także jako kraj mający niezwykłe (chociaż niewielkie) wybrzeże z ciepłym, lazurowym Morzem Adriatyckim i kamienistymi plażami. Wyprawa na długo pozostanie w naszej pamięci!
24.07.2015