Wrocław
Nastała sobota, więc Programista postanowił spełnić obietnicę i zabrać nas na wycieczkę do Wrocławia. Po śniadaniu wsiedliśmy do samochodu, aby pokonać 200 km i spędzić dzień w tym ciekawym mieście. Przewodnika nie potrzebowaliśmy ponieważ w tej roli świetnie odnalazł się Programista, który miasto zna dosyć dobrze, co wiąże się z pewnym epizodem z jego życia. Tak, więc uzbrojeni w aparat i wygodne buty, zanurzyliśmy się w tętniące życiem miasto.
Wrocław to stolica województwa dolnośląskiego, przez którą przepływa Odra. Jest to czwarte miasto w Polsce pod względem liczby ludności i robi wrażenie na przyjezdnych, którzy łatwo mogą dotrzeć do miasta, gdyż komunikacja jest bardzo dobra. Przez miasto przebiegają drogi europejskie, krajowe i wojewódzkie, istnieje transport lotniczy, wodny, kolejowy, tramwajowy, autobusowy oraz bardzo dobrze rozbudowana sieć ścieżek rowerowych.


Spacerując, co krok napotykaliśmy zabytkowe kamienice, które są w większości zadbane, odnowione i dobrze zachowane. Mijaliśmy budynki, z których słynie Wrocław, a które zachowały się w stanie pierwotnym lub zostały odrestaurowane. Do najsłynniejszych można zaliczyć: Stary Ratusz, zespół budynków Uniwersytetu Wrocławskiego, Dworzec Główny, Halę Stulecia (która jest wpisana na listę UNESCO), Panoramę Racławicką, Muzeum Narodowe, Bazylikę św. Elżbiety Węgierskiej czy gmach Opery Wrocławskiej. Z pewnością nie zobaczyliśmy wszystkich ciekawych budynków, ponieważ jest ich tyle, że brakłoby na to tygodnia. Jednak to, co dostrzegliśmy wystarczyło, aby poczuć wyjątkowy klimat miasta.



Dotarliśmy do parku Szczytnickiego, w którym znajduje się Ogród Japoński, Hala Stulecia (hala widowiskowo-sportowa, która uznawana za jedno z najważniejszych dzieł w architekturze światowej XX wieku), pergola oraz grająca fontanna. O każdej pełnej godzinie można obejrzeć przedstawienie fontanny multimedialnej, w którym głównym aktorem jest woda, lśniąca nocą wieloma barwami, a tłem – muzyka.


Ogród Japoński wygląda tak, jakby był wyciągnięty z jakiejś opowieści z Dalekiego Wschodu. Jest niezwykły i stanowi unikatowy fragment japońskiej kultury, ponieważ powstał przy współpracy z japońskimi specjalistami. W ogrodzie oprócz charakterystycznej roślinności jaką stanowią: czerwonolistne klony, drzewka bonsai, modrzewniki chińskie, perełkowce czy jesiony, znajdują się mosty, bramy, pawilon herbaciany oraz japońskie latarnie, dzięki czemu można odetchnąć i nabrać dystansu do rzeczywistości.



Na placu, tuż obok Hali Stulecia, wznosi się wysoka na 96 metrów żebrowana konstrukcja, nazywana Iglicą. Cóż, Paryż ma swoją wieżę Eiffla, Bruksela ma Atomium, Berlin – Bramę Brandenburską, a Wrocław – Iglicę. Po głębszym zastanowieniu doszliśmy do wniosku, że jedynym zastosowaniem owej konstrukcji musi być ściąganie piorunów podczas burzy. Bo po co ktoś miałby wznosić maszt, na który nie można wyjść, ani wywiesić flagi? Jak się okazuje, obiekt został wzniesiony w związku z odbywającą się tam Wystawą Ziem Odzyskanych (wystawą prezentującą odbudowę ziem odzyskanych przez Polskę, która odbyła się w 1948 roku) i jest pomnikiem. Jednak nie widzę związku pomiędzy kształtem Iglicy, a ówczesną imprezą. Druga, mniejsza Iglica znajduje się na Placu Solnym i stworzona została na kształt płomienia.


Bardzo spodobał nam się fakt, że Wrocław posiada kilka wysp. Można się na nie dostać przez mosty i kładki, których jest mnóstwo. Jak się okazuje, pod względem ilości mostów, miasto zajmuje piątą pozycję w Europie. Każdy most różni się od drugiego, ale najsłynniejszym z nich jest Most Miłości. Zakochani wieszają na nim kłódkę symbolizującą ich miłość. Zwyczaj ten powstał we Florencji, kiedy uczniowie szkoły Sanita in Costa San Giorgio zabierali kłódki ze swych szkolnych szafek i zawieszali je na poręczach florenckiego mostu Ponte Vecchio, w ten sposób wyznając uczucia drugiej osobie.
Programista stwierdził, że wrocławski most jest podróbką, a na zwyczaj wieszania kłódek ma swój pogląd: „Ja w takie kłódki nie wierzę. Jak czegoś nie podepniesz pod prąd to nie zapewni trwałej ochrony. Przecież kłódkę można odciąć”. Tak więc, jak już najdzie nas na wieszanie kłódki to w Rzymie na Ponte Milvio.


Najstarszą częścią Wrocławia jest Ostrów Tumski. Znajdują się na niej same kościoły, katedry, archikatedry, kolegiaty, seminarium i inne pałace będące w posiadaniu biskupów. Trzeba przyznać, że nie widać tam biedy, ponieważ wszystkie budowle są zadbane, eleganckie i bogate. Kościół nie jest biedny. Wręcz przeciwnie, ma więcej pieniędzy niż wydaje się przeciętnemu człowiekowi, co przekłada się przepych dostrzegalny w licznych włościach.


W mieście powstał także najwyższy budynek w Polsce, stanowiący kompleks mieszkalno-biurowo-usługowo-rekreacyjny, czyli Sky Tower. Niektórzy zachwycają się tą budowlą, ale uważam, że nie pasuje do klimatu Wrocławia. Nowoczesny wieżowiec wygląda jak sekwoja w lesie bukowym – odznacza się i nie wygląda dobrze. Zdecydowanie lepiej prezentują się kamienice, które wpasowują się w istniejącą architekturę. Takie powstające budynki pomimo tego, że mają nowoczesną bryłę i konstrukcję, wyglądają ładnie i estetycznie.



Mówi się, że we Wrocławiu na każdym kroku można spotkać różne rzeźby i krasnoludki. Powstała nawet specjalna trasa, podczas której można natknąć się na dużą liczbę skrzatów. Podobno w mieście jest ich ponad trzysta i wciąż wprowadzają się nowe. Pomimo długiego spaceru, nie udało nam się dostrzec zbyt wielu krasnali. Wygląda na to, że się pochowały i zaledwie kilka postaci miało odwagę wyjść na światło dzienne. Może wszystkiemu winna jest ich nieśmiałość, a może nasz brak spostrzegawczości?

Podsumowując: Dzień spędzony we Wrocławiu obfitował w wiele wrażeń estetycznych. Zrobiliśmy jakieś 400 km samochodem i 15 km na piechotę. Minęliśmy wielu turystów różnych ras i narodowości. Co krok napotykaliśmy budynki uczelni i szkół wyższych oraz liczne zabytki. Natknęliśmy się nawet na kolejkę linową Uniwersytetu Wrocławskiego i mięliśmy okazję zobaczyć jedną z nielicznych fos miejskich w Europie, która jest dobrze zachowana i stale wypełniona wodą. Oczywiście nie zobaczyliśmy wszystkiego co miasto ma do zaoferowania, ale następnym razem nadrobimy zaległości. Kusząc się na podsumowanie Wrocławia w jednym zdaniu, można powiedzieć, że jest to niezwykłe, tętniące życiem miasto, pełne osiedli, mostów, fontann, pięknych zabytków i turystów. Polecamy każdemu tam zawitać, ponieważ WrocLove robi wrażenie!
Mała uwaga dla spacerowiczów: Wielu ludzi, nie zważa na sygnalizację świetlną. Odczytują ją jako brak przymusu, a nawet nadają jej własną interpretację, według której zielone światło oznacza „Idź”, a czerwone „Rozejrzyj się i… idź” 🙂
21.06.2014
4 komentarze
[…] Wrocławiu już mieliśmy okazję być (co zostało opisane w tym wpisie). Jednak tym razem postanowiliśmy zwiedzić ZOO i […]
[…] zatrzymaliśmy się we Wrocławiu, spędzając w nim 2 dni. Wrocław to duże miasto i nie wyobrażam sobie poruszać się po jego […]
[…] się Sylwester i zastanawialiśmy się, jak przywitać Nowy Rok 2019. Wybór padł na Wrocław, w którym byliśmy już kilka razy, ale nigdy w zimie. Tym razem miasto jawiło nam się w […]
[…] jesienna pogoda powoduje chęć wyjazdu. Dlatego postanowiliśmy wybrać się do Wrocławia – miasta pełnego zgiełku i kolorów, miasta, w którym stare i nowe współgra ze sobą, […]