Chudów
Zrobiło się barwnie i wesoło, wokół szumią kolorowe liście, a słońce zachęca do spacerów i zwiedzania. Dlatego skorzystaliśmy z pięknej październikowej pogody i wybraliśmy się na podbój zamku w Chudowie – wiosce położonej w województwie śląskim, znajdującej się 13 km od Gliwic.
Ruiny renesansowego zamku pochodzą z XVI wieku i zostały wzniesione przez Jana Gierałtowskiego na miejscu drewnianej wieży obronnej, powstałej w czasach średniowiecznych. Obecny wygląd zamku został poprawiony, ponieważ w 2004 roku, Fundacja „Zamek Chudów”, postanowiła przywrócić dawną świetność budowli i dobudowano wieży kontrastujący dach oraz wstawiono okna.



Wyremontowane ruiny zamków nie są takie tajemnicze i niezwykłe, jak te zachowane w oryginalne, które w pewnym sensie są pociągające i mają w sobie duszę. Oryginalnie zachowane budowle pozwalają zwiedzającemu oczami wyobraźni przenieść się w odległe czasy. Natomiast ingerencja współczesności zaburza harmonię i choćby nie wiem jak idealnie zrekonstruowano czy odwzorowano historyczny szkic, to zawsze wprowadza się jakieś zmiany, przez co istnieje świadomość tego, że nie jest to 100% autentyk przeszłości.
Nieraz podczas zwiedzania zamków czy pałaców zastanawiałam się, jak wyglądało życie, w czasach ich świetności, jacy byli ich mieszkańcy, jak się ubierali, co przeżywali, itp. Czasami chciałabym przenieść się w dawne czasy, choćby na jeden dzień, aby zobaczyć jak żyło się ówczesnym mieszkańcom, czy po prostu przyjrzeć się tamtejszym krajobrazom, które były całkowicie inne niż te obecne. A na pewno nie były tak zdewastowane przez człowieka.
Powracając do zamku w Chudowie… Kierując się drogowskazami bezbłędnie dotarliśmy na miejsce. Naszym oczom ukazała się baszta-zamek otoczona kamiennym murem i zielonymi terenami oraz klimatyczna karczma i ogródki piwne. Podchodząc pod bramę wejściową napotkaliśmy informację, że zamek dostępny jest do zwiedzania w lipcu, w konkretnych godzinach, a teraz mamy październik. Takie nasze szczęście.


Znaleźliśmy także historię i ładny szkic zrekonstruowanego zamku z XVI wieku. Jak się okazuje zamek został częściowo zniszczony przez pożar, a częściowo rozebrany i przekształcony w modną wówczas romantyczną ruinę. Widać, że już wtedy uważano ruiny za tajemnicze i niezwykle klimatyczne.
Spacerując wokół zamku, naszym oczom ukazał się ciekawy widok. Dostrzegliśmy ogromną topolę kanadyjską, (której nadano imię Tekla). Drzewo jest największym w Polsce okazem swojego gatunku i stanowi pomnik przyrody. Miłośnicy przyrody uchronili ją przed zniszczeniem przeobrażając zwykłe drzewo w „Chatkę Puchatka”. Wstawiono drzwi i okno, dzięki czemu wiekowa topola prezentuje się świetnie i pomysłowo.

Podsumowując: Pogoda nam dopisała, więc zobaczyliśmy kolejny kawałek historii, który pomimo tego, że jest niedostępny do zwiedzania przez większą część roku, to znalazł miłośników, którzy postanowili o niego zadbać. Mówi się, że naszym niepisanym obowiązkiem, jest dbałość o dziedzictwo narodowe i ratowanie historii, po to, aby przetrwała. To była ciekawa wycieczka.
12.10.2013