Kętrzyn, Reszel, Lidzbark Warmiński, Dobre Miasto, Olsztyn, Ryn
Po spokojnej nocy, uznaliśmy, że wykupimy jeszcze jeden nocleg w Rynie. Śpiąc w namiocie moglibyśmy trochę zmoknąć, ponieważ w nocy padało. Natomiast w pokoju było ciepło, sucho i wygodnie, więc wystarczyło zjeść śniadanko i pojechać zwiedzać.
Za pierwszy cel obraliśmy Kętrzyn, w którym kroki skierowaliśmy w stronę zamku. Był poniedziałek, więc jak się okazało na zamek mogliśmy wejść za darmo. Super! Zamczysko zbudowane zostało w XIV wieku i reprezentuje styl gotycki (strzeliste mury, czerwona cegła, długie wąskie okna wypełnione barwnymi witrażami, wysokie sklepienia). Przez pewien czas budynek był przeznaczony na mieszkania, dlatego odrobinę zmieniono jego wygląd, ponieważ wstawiono okna. Następnie zamek przebudowano, a po wojnie odbudowano i zrekonstruowano niektóre elementy, które uległy zniszczeniu. Obecnie w zamku mieści się Muzeum, Biblioteka oraz Bractwo Rycerskie.


Weszliśmy do muzeum, gdzie mogliśmy przyjrzeć się oryginalnym obrazom, rzeźbom oraz meblom pochodzącym z różnych epok. Następnie zrobiliśmy kilka zdjęć i udaliśmy się dalej.


Kolejnym punktem podróży był Reszel. Znajduje się tam Zamek Biskupów Warmińskich, zbudowany w XIV wieku w gotyckim stylu. Niestety obecny wygląd zamku nie jest oryginalny, ponieważ za czasów świetności, budynek stanowił warownię, następnie został przebudowany w rezydencję, aż w ostateczności został zniszczony przez pożar. W XIX wieku większą część budowli rozebrano, tak, że ostała się jej niewielka część. Obecnie zamek został zrekonstruowany i udostępniony turystom do zwiedzania.


Po zakupieniu biletów, zeszliśmy do piwnicy, gdzie mieści się sala tortur, weszliśmy na mury i wspięliśmy się po setkach schodów na basztę, aby móc rozejrzeć się po okolicy. Udało nam się znaleźć most gotycki oraz kościół farny pochodzący z tej samej epoki co zamek.


Wakacje i wolny czas spędzamy dosyć aktywnie – nie dla nas jest smażenie się na plaży na skwarek czy nic-nie-robienie. Wychodzimy z założenia, że należy zobaczyć i przeżyć jak najwięcej. Dlatego będąc na Warmii i Mazurach, chcieliśmy pozwiedzać zamki, których w okolicy nie brakuje.
Następnym przystankiem był Lidzbark Warmiński. Po przybyciu na miejsce, okazało się, że w poniedziałki budynek jest zamknięty dla zwiedzających. Chcieliśmy wejść do środka, ponieważ w normalny dzień, większość komnat jest udostępniona dla turystów. Nie pomogło pukanie w drzwi, ciągnięcie ani ich popychanie. Nikt nam nie otworzył. Szkoda… Obeszliśmy budowlę dookoła, zrobiliśmy kila zdjęć i pojechaliśmy dalej.



Jadąc przed siebie zaczęliśmy poszukiwania cukierni albo piekarni, ponieważ postanowiliśmy kupić jeden ze słynniejszych produktów regionalnych, jakim jest sękacz. Mój Programista, stwierdził, że wspomniane ciasto jest bardzo dobre, więc trzeba było przywieźć go do domu. Po przejechaniu kilku miejscowości i pytaniu o sękacz, w żadnej cukierni / piekarni nie można było go dostać. Dopiero po powrocie na Śląsk kupiliśmy kawałek poszukiwanego ciasta. (Jest strasznie słodkie).
Dojechaliśmy do Dobrego Miasta, gdzie znaleźliśmy gotycką wieżę, pochodzącą z XIV wieku, nazywaną Basztą Bocianią. Chcieliśmy wejść do środka, ale przeszkodził nam w tym remont. Zastaliśmy rozstawione rusztowania, ogrodzony siatką teren oraz krzątających się wokół robotników. Jedyne co nam pozostało to sfotografować obiekt z daleka.

Ostatnim miastem mijającego dnia, był Olsztyn. Znajduje się tam Zamek Kapituły Warmińskiej, w której mieści się Muzeum Warmii i Mazur. Budowla, podobnie jak większość w regonie północno-wschodnim, została zbudowana w stylu gotyckim i… była niedostępna do zwiedzania. Trwał remont, a dodatkowo był poniedziałek, czyli zamek był nieczynny. Coś nam mówi, że wybraliśmy zły czas, do zwiedzania Polski, ponieważ wszystko jest remontowane. Może za kilka lat będzie lepiej?

Wróciliśmy do Rynu. Poszliśmy na obiad i zaplanowaliśmy, że pójdziemy popływać w jeziorze. W międzyczasie udało nam się zaobserwować piękną tęczę, za którą zebrały się czarne chmury. Ech… Od Giżycka, w naszą stronę zmierzały deszczowe chmury. Dlatego też postanowiliśmy zmienić plany, usiąść na brzegu jeziorka i ewakuować się, jak tylko komary staną się nieznośne albo zacznie padać.
Podsumowując: Przejechaliśmy 220 km i zobaczyliśmy kilka budynków gotyckich. Niestety nie mięliśmy możliwości wejść do wszystkich planowanych zamków, ale i tak bawiliśmy się świetnie.
Rada na przyszłość: Jeśli kiedykolwiek znajdziesz się na Warmii i Mazurach, to pamiętaj, że w poniedziałki większość zabytków jest nieczynna!
19.08.2013